Image Slider

Karnawałowy Nail Art

| On
15:51


Hej! Przygotowałam dziś zdobienie karnawałowe dla tych co chciałyby, ale się boją:P Czyli schludnie i delikatnie, ale z brokatowym akcentem. Od Was zależy czy ozdobicie nim tylko jeden, dwa czy wszystkie paznokcie. Zapewniam Was jednak, że nawet jeśli wybierzecie tę ostatnią opcję (tak jak ja) Wasz manicure nadal będzie wyglądał bardzo elegancko i nie będzie raził po oczach choćby w dzień.




Całość jest banalnie prosta do wykonania. Zaczęłam od nałożenia na paznokcie dwóch warstw lakieru Essie Allure, po czym pozwoliłam im dobrze wyschnąć. Aby proces znacznie przyspieszyć polecam użycie topu utwardzającego (ja wybrałam Insta Dri od Sally Hansen). Następie cienkim pędzelkiem na każdym paznokciu namalowałam pionową kreskę używając lakieru Golden Rose Rich Color nr 20. Kiedy kreska trochę przeschła, powtórzyłam ten krok lakierem Golden Rose Jolly Jewels nr 122. Całość zabezpieczyłam topem. Et voila! :)
Prawda że łatwe? 


Uriage D.S- moja pomoc w walce z ŁZS

| On
17:14

Mam wrażenie, że czasy kiedy jedynym moim pielęgnacyjnym zmartwieniem była zbyt mocno przetłuszczająca się skóra na nosie bezpowrotnie minęły;) Jako posiadaczka cery tłustej, która sama z siebie nie bardzo chce się prawidłowo złuszczać, jestem niemalże "skazana" na ŁZS- czyli łojotokowe zapalenie skóry. Problem nie jest jeszcze mocno nasilony, nie mniej jednak postanowiłam działać ponieważ wiem, z doświadczenia bliskiej mi osoby, jak może być nieprzyjemnie kiedy się sprawę zaniedba. 
A oto moi pomocnicy w walce z ŁZS:


Po przeczytaniu wielu opinii zdecydowałam się na serię D.S od Uriage, ponieważ jako jedyna posiada wszystkie produkty, na których mi zależało a więc żel do mycia twarzy i ciała, emulsję (czyli po prostu krem) oraz lotion- preparat w sprayu do stosowania na skórę głowy. 

Kosmetyki te stworzono, aby zapobiegać nawrotom łojotokowego zapalenia skóry. 
Produkty zawierają piroktonian olaminy, który reguluje namnażanie się Malassezia furfur (odpowiedzialnego za powstawanie ŁZS), opatentowany kompleks TRL2, który hamuje proces zapalny, oraz wodę termalną Uriage, która łagodzi świąd, koi podrażnienia i zaczerwienienia. Ponad to w składach poszczególnych produktów znajdują się: olej z jałowca o właściwościach odkażających i przeciwgrzybicznych, masło shea i glicerynę.

Kosmetyków używam od początku grudnia, czyli dwa miesiące i już mogę zauważyć znaczne efekty. 
Zniknęło całkowicie zaczerwienienie na twarzy (u mnie występowało w okolicy nosa, na tzw. pućkach:), koloryt skóry wyrównał się i nie wyglądam już jakbym sobie zrobiła krzywdę różem do policzków. Cera jest zdecydowanie gładsza w dotyku, a kosmetyki kolorowe prezentują się na niej o wiele lepiej. 
Jeśli chodzi o skórę głowy, to lotion dał zadziwiające rezultaty. Przede wszystkim głowa wreszcie przestała mnie swędzieć ( a ja przestałam się czochrać jak małpa w zoo:), łuska i drobny łupież zniknęły a włosy są dłużej świeże. 

Myślę, że można śmiało powiedzieć, że kryzys został zażegnany, ale seria D.S ze mną zostaje. W szczególności emulsja i lotion. Wierzę, że stosowane profilaktycznie pomogą mi zapobiec nawrotom łojotokowego zapalenia skóry. 

Ps. Identyczny zestaw sprezentowałam mężowi u którego problem był znacznie bardziej nasilony niż u mnie i póki co efekty są wielce obiecujące:)




The Secret Soap Store 20% masła Shea- krem do rąk do zadań specjalnych

| On
20:46

Kiedy na dworze robi się zimno, a w domach zaczynają grzać kaloryfery, moje dłonie zmieniają się z bezproblemowych w zmasakrowane. I nie mam tu na myśli kilku suchych skórek, tylko bolesne, głębokie pęknięcia- takie aż do krwi. 
Dlatego zimą potrzebuję kremu do rąk z prawdziwego zdarzenia i dla mnie takim produktem jest już od kilku sezonów krem z 20% masła shea od The Secret Soap Store.


Kosmetyk występuje w kilku wersjach zapachowych min. trawa cytrynowa, pomarańcza, wanilia, zielona herbata czy passiflora- wszystkie pachną bardzo przyjemnie.

Krem zamknięto w tubce z miękkiego plastiku, który z wyglądu imituje metal. Jest to bardzo dobre rozwiązanie przy gęstej i treściwej konsystencji produktu. Z wyciśnięciem go do samego końca nie ma żadnych problemów. Moje opakowanie ma 70 ml ale z tego co widziałam na stronie secret-soap.com można je obecnie kupić w pojemności 30 i 80 ml. Niezbędne info, takie jak dokładny skład czy termin przydatności znajdują się na etykiecie.

Działanie kremu oceniam na bardzo dobre. Świetnie chroni dłonie przed mrozem, nawilża przesuszoną skórę i pomaga jej się zregenerować, zmiękcza i koi podrażnienia. 
Jak na swoją konsystencję- gęstej, zbitej pasty, krem wchłania się całkiem przyzwoicie (wcale nie trzeba go dużo), ale pozostawia na skórze delikatną powłoczkę. Nie jest to jednak tak nie lubiana przeze mnie lepka i śliska warstwa, ponieważ kosmetyk nie zawiera silikonu. W składnie nie znajdziemy również parabenów, sles ani pochodnych ropy naftowej. 
Krem zawiera za to (oprócz masła shea) glicerynę, mocznik, olej awokado i pantenol.
Nie jest testowany na zwierzętach. 

Składniki INCI/Ingredients: Aqua, Butyrospermum Parkii (Shea Butter), Glycerin, Cetearyl Alcohol, Persea Gratissima (Avocado) Oil, Glyceryl Stearate SE, Urea, Parfum, Ceteareth-20, Olea Europaea (Olive) Fruit Oil, Panthenol, Citrus Medica Limonum (Lemon) Fruit Juice, Sodium Polyacrylate, Sodium Ascorbyl Phosphate, Tocopheryl Acetate, Phenoxyethanol, Benzoic Acid, Dehydroacetic Acid, Ethylhexylglycerin, Polyaminopropyl Biguanide, Benzyl Alcohol, Citral, Citronellol, Eugenol, Farnesol, Geraniol, Linalool

Jestem ciekawa czy używaliście kosmetyków TSSS i czy przypadły Wam do gustu?


Zoeva Cocoa Blend i Caramel Melange- porównanie

| On
16:40

Neutralne palety cieni od dawna cieszą się popularnością, ale ostatnio bardzo na topie są te w zdecydowanie ciepłych odcieniach. Takie brązy, rudości a nawet  ceglaste czerwienie wyglądają świetnie przy każdym typie urody, ale w szczególności docenią je osoby o zielonych lub niebieskich tęczówkach. Efekt jest iście spektakularny:) 
Dziś chciałabym pokazać Wam dwie ciepłe palety firmy Zoeva- Cocoa Blend i Caramel Melange


Palety Zoeva są wykonane z wytrzymałego kartonu ozdobionego pięknym złotym wzorkiem i zamykanego na magnes. Są lekkie i kompaktowe. Nie posiadają lusterka.
Każda z nich składa się z 10 cieni o różnych wykończeniach. Moim zdaniem najlepsze jakościowo są odcienie metaliczne- są przyjemnie kremowe w dotyku a ich pigmentacja i krycie jest niesamowite. W następnej kolejności są maty- równie kremowe i napigmentowane. To jedne z lepszych cieni matowych jakich miałam przyjemność używać. Zaś najsłabsze w mojej opinii są cienie brokatowe, są bardziej suche a podczas blendowania puchatym pędzelkiem gubią gdzieś pigment i drobinki. Nieco zyskują jeśli są nakładane na mokro, pędzlem syntetycznym ale i tak nie są to moje ulubione cienie w palecie. 

Zerknijcie na swatche:



Moimi ulubionymi cieniami w palecie Cocoa BlendWarm Notes, Pure Ganache, Substitute for Love i Freshly Toasted. Najmniej lubię Bitter Start oraz Infusion.



W palecie Caramel Melange uwielbiam cienie Aftertaste, Alchemy, Start Soft i Almost Burnt. Najmniej przypadły mi do gustu Wax Paper oraz Edible Gem.

W obu paletach można dopatrzeć się pewnych podobieństw. I tak Wax Paper i Bitter Start są właściwie identyczne. Podobnie jest w przypadku Finish Sensual i Freshly Toasted. Bardzo zbliżone są też Alchemy, Start Soft i Substitute for Love- przy czym dwa pierwsze występują w tej samej palecie. Na zdjęciu palety Caramel Melange są to 6 i 7 swatch od lewej. 
Mimo to bardzo się cieszę, że mam je obie:) bo są to świetnej jakości cienie w dobrej cenie.

 Jestem ciekawa która z palet Zoevy jest Waszą ulubioną? 

PS: Jeśli lubicie neutralne palety, być może zainteresuje Was moje porównanie trzech palet Naked od Urban Decay KLIK